poniedziałek, 29 października 2012

Paczka pistacji i spalony czajnik.

Nocke mialam beznadziejna budzilam sie co dwie godziny niczym niemowle na karmienie, wstalam baardzo zmeczona, wiec moj humor tez nie najlepszy.
Wybralismy sie w czworke na spacer i kupic kamerke do lapka co by moj luby mogl mnie podgladac kiedy bede na wakacjach.
Burek w dalsyzm ciagu rzuca sie na kola juz nie mam slow, wstyd z nim gdziekolwiek isc a przeciez wychodzic musi. Czy ma ktos jakis pomysl jak temu zaradzic.
Po poludniu zamiast prasowac rozsiadlam sie przed telewizornia i pochlonelam paczke pistacji,
Wszystko byloby super gdyby nie woreczek pelen lupin ktory wyladowal na dywanie!
Smieci pelno wiec zbieram to, znowu odkurzanie w miedzy czasie burek sie przygolegowal i zaczal roznosic lupinki po mieszkaniu wiec gonie go zeby mu zabrac te lupinki a burek ucieka dalej bo ysli ze sie z nim bawie.
No coz mam w domu burka o bardzo malym rozumku.
Do tego spalil mi sie czajnik!
Najpierw gotowal wode i nie chcial sie wylaczyc, pozniej jak sie w koncu wylaczyl to juz sie nie wlaczyl...
Probowalam go nareperowac ale bezskutecznie..
Chyba mnie czekaja jutro zakupy!

Corka dzisiaj smiala sie w glos kiedy podskakiwala na moich kolanach, ohh usmialam sie po pachy!
Conajmniej jakby mnie rozumiala.
Moje dziewcze!

Jutro bede sie pakowac a w srode ruszam na 10 dni do Polski!!!
Odliczam godziny!

3 komentarze: